Wyszukiwarka
Liczba elementów: 47
Wycieczki: Ustroń
Jeśli wypoczywamy w Ustroniu, a niekoniecznie chcemy zdobywać okoliczne szczyty Beskidu Śląskiego, okazję do niedługich spacerów stwarzają bulwary wiślane. Ciągną się one przez kilka kilometrów wzdłuż największej z polskich rzek, w rejonie Ustronia będącej jeszcze szumiącym, górskim potokiem. Część ustrońskiej promenady jest wyasfaltowana, choć jej fragment przechodzi także w urokliwą, kamienistą dróżkę. Malownicze otoczenie przyciąga tu rodziny z dziećmi, a także amatorów „nordic walking”. Bulwary są oświetlone, dlatego też nadają się świetnie także na przechadzki wieczorne. Miejsce tętni życiem również zimą, za sprawą m.in. Ustrońskiej Szkoły Narciarstwa Biegowego. Podczas śnieżnych zim biegać na nartach można także i tutaj. Nad przepływającą przez miejscowość Wisłą wytyczono wzdłuż bulwarów 6 km tras; przygotowywane są ratrakiem. Są one przeznaczone zarówno dla narciarzy biegających stylem klasycznym, jak i wolnym. W sezonie zimowym odbywa się na nich wiele imprez związanych z nartami biegowymi. Atutem tutejszych tras jest to, że można biegać tu w zimowe wieczory przy świetle lamp. Doskonałym punktem startu jest parking obok stacji benzynowej w Ustroniu Brzegach, gdzie rozpoczynają się dwie pętle narciarskie. Z częścią nadwiślańskiej promenady, położoną w rejonie centrum miasta, sąsiaduje(wkomponowany w zieleń Parku Kuracyjnego) ustroński Amfiteatr. Jest on jednym z nielicznych w Polsce obiektów tego typu, posiadających zadaszoną scenę oraz widownię mieszczącą ok. 2100 osób. Obok znajduje się komfortowo wyposażone zaplecze gastronomiczne i sanitarne oraz parking dla samochodów osobowych i autokarów. Latem natrafimy tu na szeroki wachlarz imprez kulturalnych i rozrywkowych, które od lat kojarzone są przez bywalców Ustronia z atmosferą letniska.
Wycieczki: Złoty Potok
Złoty Potok jest niedużą miejscowością w gminie Janów, która nie bez przyczyny cieszy się opinią jednej z najpiękniej położonych na obszarze całej Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Faktycznie, przyroda stworzyła tutaj wyjątkowej urody krajobrazy: rzeczka Wiercica płynie wśród bukowych lasów i wapiennych ostańców, niebo przegląda się w licznych stawach. Mnóstwo tu również zabytków, w tym tak znane, jak uroczy dworek, w którym urządzono muzeum poety Zygmunta Krasińskiego, czy pałac Raczyńskich. Po rodzie Raczyńskich pozostało w Złotym Potoku i okolicach wiele innych ciekawych pamiątek. Nie trzeba szukać daleko - naprzeciw pałacu stoją zabudowania gospodarcze ich rozległego majątku, które zaadaptowała na swoje potrzeby Stajnia „Wiking”. Kolejny interesujący obiekt zobaczymy idąc ul. Kościuszki w kierunku Janowa – to dworek dawnego Zarządu Dóbr Złotopotockich, obecnie siedziba Nadleśnictwa Złoty Potok. W 1905 roku hrabia Karol Raczyński zakończył przebudowę pięknego pałacu, do którego sprowadził się wraz z małżonką, Stefanią z książąt Czetwertyńskich. Dotychczasowy zarządca ich złotopotockiego majątku, Tadeusz Dzierżykraj–Morawski przeprowadził się wtedy do nowo wybudowanego dworku, nieopodal pałacu. Parterowy budynek zarządcy wymurowano na planie prostokąta. Pośrodku znajduje się trójosiowy, piętrowy ryzalit, a mniejsze ryzality zaplanowano po bokach obiektu. Jako ozdobę zastosowano boniowanie narożników. Z tego miejsca do czasów II wojny światowej zarządzano setkami hektarów pól i lasów, pstrągarnią oraz licznymi zakładami produkcyjnymi Raczyńskich. W 1945 roku majątek znacjonalizowano. Obecnie w dworku ma swoją siedzibę Nadleśnictwo Złoty Potok. Warto do niego zaglądnąć, chociażby aby obejrzeć izbę przyrodniczo-leśną.
Rudzica jest wioską położoną na Pogórzu Cieszyńskim, pomiędzy Skoczowem a Bielskiem-Białą. Domy rozsiadły się tutaj na niewysokich pagórkach, a krajobraz urozmaicają lasy, doliny potoków i stawy. Jednym z najciekawszych miejsc w Rudzicy jest Dolina Świętego Wendelina, z kaplicą poświęconą temu nieco egzotycznemu świętemu, oraz źródełkiem, z którego wypływa woda o cudownych, ponoć, właściwościach. Aby trafić do doliny, należy jadąc z Rudzicy do Strumienia skorzystać z informacji na drogowskazie i skręcić w prawo, a następnie zatrzymać się na niewielkim parkingu. Dalej czeka nas miły, śródleśny spacer do kaplicy i źródełka. Według przekazywanej w Rudzicy z dziada pradziada historii, za czasów cesarskiej Austrii wzięto jednego z tutejszych chłopaków do wojska. Stacjonował w górach, w Tyrolu. Od tamtejszych mieszkańców otrzymał obraz św. Wendelina. Żołnierz był pobożny, więc przywiózł go w rodzinne strony. Tutaj, w zalesionej ciemnej dolince zwanej Piekłem, powiesił obraz na wierzbie. Po pewnym czasie dolina z „Piekła” przemieniła się w Dolinę Świętego Wendelina. Jej rozsławieniu dopomógł fakt, że znajdowało się tu także źródło krystalicznej wody. Bardzo wcześnie okoliczna ludność uznała ją za cudowną. Szczególnie miała pomagać w chorobach oczu, a także gardła. Wnet wieść o cudownych właściwościach źródełka w Rudzicy rozeszła się szeroko po sąsiedztwie. Zaczęła przyciągać coraz więcej wiernych. Przybywali nawet z najdalszych zakątków Polski, a także sąsiednich Czech. Widząc to, miejscowi kapłani otoczyli źródełko i drzewo płotkiem. W roku zaś 1876 zainicjowali wybudowanie kapliczki, do której wstawiono wizerunek św. Wendelina. Obraz, który można teraz oglądać, jest wierną kopią obrazu z bazyliki Świętego Wendelina w Sankt Wendel. To centrum kultu tego świętego. Żył on ponoć w VI wieku i był synem jednego z królów na Wyspach Brytyjskich. Zrezygnował jednak z bogactwa i jako żebrak wywędrował na kontynent. Zajmował się pasaniem świń. Wreszcie osiadł w górskiej pustelni, a później został zakonnikiem. W aurze świętości pochowano go w Sankt Wendel w zachodnich Niemczech. Św. Wendelin wspomaga pasterzy i chroni przed epidemią. Ale dba także o podróżników. 25 kwietnia, co roku, przy kapliczce w Rudzicy modlą się okoliczni mieszkańcy o urodzaje. Na św. Huberta przybywają też tutaj myśliwi.
Rudzica jest wioską położoną na Pogórzu Cieszyńskim, pomiędzy Skoczowem a Bielskiem-Białą. Domy rozsiadły się tutaj na niewysokich pagórkach, a krajobraz urozmaicają lasy, doliny potoków i stawy. Jednym z najciekawszych miejsc w Rudzicy jest Dolina Świętego Wendelina, z kaplicą poświęconą temu nieco egzotycznemu świętemu, oraz źródełkiem, z którego wypływa woda o cudownych, ponoć, właściwościach. Aby trafić do doliny, należy jadąc z Rudzicy do Strumienia skorzystać z informacji na drogowskazie i skręcić w prawo, a następnie zatrzymać się na niewielkim parkingu. Dalej czeka nas miły, śródleśny spacer do kaplicy i źródełka. Według przekazywanej w Rudzicy z dziada pradziada historii, za czasów cesarskiej Austrii wzięto jednego z tutejszych chłopaków do wojska. Stacjonował w górach, w Tyrolu. Od tamtejszych mieszkańców otrzymał obraz św. Wendelina. Żołnierz był pobożny, więc przywiózł go w rodzinne strony. Tutaj, w zalesionej ciemnej dolince zwanej Piekłem, powiesił obraz na wierzbie. Po pewnym czasie dolina z „Piekła” przemieniła się w Dolinę Świętego Wendelina. Jej rozsławieniu dopomógł fakt, że znajdowało się tu także źródło krystalicznej wody. Bardzo wcześnie okoliczna ludność uznała ją za cudowną. Szczególnie miała pomagać w chorobach oczu, a także gardła. Wnet wieść o cudownych właściwościach źródełka w Rudzicy rozeszła się szeroko po sąsiedztwie. Zaczęła przyciągać coraz więcej wiernych. Przybywali nawet z najdalszych zakątków Polski, a także sąsiednich Czech. Widząc to, miejscowi kapłani otoczyli źródełko i drzewo płotkiem. W roku zaś 1876 zainicjowali wybudowanie kapliczki, do której wstawiono wizerunek św. Wendelina. Obraz, który można teraz oglądać, jest wierną kopią obrazu z bazyliki Świętego Wendelina w Sankt Wendel. To centrum kultu tego świętego. Żył on ponoć w VI wieku i był synem jednego z królów na Wyspach Brytyjskich. Zrezygnował jednak z bogactwa i jako żebrak wywędrował na kontynent. Zajmował się pasaniem świń. Wreszcie osiadł w górskiej pustelni, a później został zakonnikiem. W aurze świętości pochowano go w Sankt Wendel w zachodnich Niemczech. Św. Wendelin wspomaga pasterzy i chroni przed epidemią. Ale dba także o podróżników. 25 kwietnia, co roku, przy kapliczce w Rudzicy modlą się okoliczni mieszkańcy o urodzaje. Na św. Huberta przybywają też tutaj myśliwi.
Rudzica jest wioską położoną na Pogórzu Cieszyńskim, pomiędzy Skoczowem a Bielskiem-Białą. Domy rozsiadły się tutaj na niewysokich pagórkach, a krajobraz urozmaicają lasy, doliny potoków i stawy. Jednym z najciekawszych miejsc w Rudzicy jest Dolina Świętego Wendelina, z kaplicą poświęconą temu nieco egzotycznemu świętemu, oraz źródełkiem, z którego wypływa woda o cudownych, ponoć, właściwościach. Aby trafić do doliny, należy jadąc z Rudzicy do Strumienia skorzystać z informacji na drogowskazie i skręcić w prawo, a następnie zatrzymać się na niewielkim parkingu. Dalej czeka nas miły, śródleśny spacer do kaplicy i źródełka. Według przekazywanej w Rudzicy z dziada pradziada historii, za czasów cesarskiej Austrii wzięto jednego z tutejszych chłopaków do wojska. Stacjonował w górach, w Tyrolu. Od tamtejszych mieszkańców otrzymał obraz św. Wendelina. Żołnierz był pobożny, więc przywiózł go w rodzinne strony. Tutaj, w zalesionej ciemnej dolince zwanej Piekłem, powiesił obraz na wierzbie. Po pewnym czasie dolina z „Piekła” przemieniła się w Dolinę Świętego Wendelina. Jej rozsławieniu dopomógł fakt, że znajdowało się tu także źródło krystalicznej wody. Bardzo wcześnie okoliczna ludność uznała ją za cudowną. Szczególnie miała pomagać w chorobach oczu, a także gardła. Wnet wieść o cudownych właściwościach źródełka w Rudzicy rozeszła się szeroko po sąsiedztwie. Zaczęła przyciągać coraz więcej wiernych. Przybywali nawet z najdalszych zakątków Polski, a także sąsiednich Czech. Widząc to, miejscowi kapłani otoczyli źródełko i drzewo płotkiem. W roku zaś 1876 zainicjowali wybudowanie kapliczki, do której wstawiono wizerunek św. Wendelina. Obraz, który można teraz oglądać, jest wierną kopią obrazu z bazyliki Świętego Wendelina w Sankt Wendel. To centrum kultu tego świętego. Żył on ponoć w VI wieku i był synem jednego z królów na Wyspach Brytyjskich. Zrezygnował jednak z bogactwa i jako żebrak wywędrował na kontynent. Zajmował się pasaniem świń. Wreszcie osiadł w górskiej pustelni, a później został zakonnikiem. W aurze świętości pochowano go w Sankt Wendel w zachodnich Niemczech. Św. Wendelin wspomaga pasterzy i chroni przed epidemią. Ale dba także o podróżników. 25 kwietnia, co roku, przy kapliczce w Rudzicy modlą się okoliczni mieszkańcy o urodzaje. Na św. Huberta przybywają też tutaj myśliwi.
Wycieczki: Złoty Potok
Sam dworek w Złotym Potoku, który kojarzymy obecnie przede wszystkim z Krasińskimi, zbudowany został zapewne z inicjatywy Stanisława Leskiego w 1829 r. Dziesięć lat później należał do Skarżyńskich, a niedługo potem do Pintowskich. W 1851 dworek, wraz z tutejszymi dobrami, nabyty został przez generała Wincentego Krasińskiego, ojca poety. Parterowy budynek dworu wzniesiony został na planie prostokąta i prezentuje sobą styl klasycystyczny. Dziewięcioosiowa elewacja frontowa posiada ganek wsparty na dwóch kolumnach toskańskich. Dach kryty jest gontem. Wnętrze zostało przebudowane - po pożarze - w 1952 r. Zygmunt Krasiński, jeden z naszych trzech wieszczów epoki romantyzmu, odwiedzał rejon Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej trzykrotnie. Pierwszy raz w r. 1849 z rodziną zwiedzał jurajskie okolice przy okazji bytności na Jasnej Górze. Tereny te najwyraźniej przypadły Krasińskim do gustu, gdyż dwa lata później ojciec poety zdecydował się na zakup tutejszych dóbr. Zygmunt odwiedził Złoty Potok w 1852 r. przejazdem, a następnie przebywał tu latem 1857, dokonując z żoną i dziećmi licznych wędrówek po okolicy. Poeta nadawał też nazwy tutejszym stawom, skałom i źródłom. Sielski pobyt przerwała śmierć najmłodszej córki, czteroletniej Elżbiety. Wówczas wieszcz zdecydował się na wyjazd do Paryża. W dworku mieści się obecnie Muzeum Regionalne im. Zygmunta Krasińskiego. Placówka otwarta została w 2008 r., z inicjatywy władz gminy. Kontynuuje tradycje Muzeum Biograficznego im. Krasińskiego, które działało tu w latach 1985-2007, będąc jednym z oddziałów Muzeum Częstochowskiego. Wśród eksponatów prezentowanych w muzeum znajdują się pierwsze wydania niektórych utworów Zygmunta Krasińskiego, portrety rodziny, a także (przeznaczone dla Delfiny Potockiej) pianino marki „Erard”, w wyborze którego pomagał poecie sam Fryderyk Chopin.
Rudzica jest wioską położoną na Pogórzu Cieszyńskim, pomiędzy Skoczowem a Bielskiem-Białą. Domy rozsiadły się tutaj na niewysokich pagórkach, a krajobraz urozmaicają lasy, doliny potoków i stawy. Jednym z najciekawszych miejsc w Rudzicy jest Dolina Świętego Wendelina, z kaplicą poświęconą temu nieco egzotycznemu świętemu, oraz źródełkiem, z którego wypływa woda o cudownych, ponoć, właściwościach. Aby trafić do doliny, należy jadąc z Rudzicy do Strumienia skorzystać z informacji na drogowskazie i skręcić w prawo, a następnie zatrzymać się na niewielkim parkingu. Dalej czeka nas miły, śródleśny spacer do kaplicy i źródełka. Według przekazywanej w Rudzicy z dziada pradziada historii, za czasów cesarskiej Austrii wzięto jednego z tutejszych chłopaków do wojska. Stacjonował w górach, w Tyrolu. Od tamtejszych mieszkańców otrzymał obraz św. Wendelina. Żołnierz był pobożny, więc przywiózł go w rodzinne strony. Tutaj, w zalesionej ciemnej dolince zwanej Piekłem, powiesił obraz na wierzbie. Po pewnym czasie dolina z „Piekła” przemieniła się w Dolinę Świętego Wendelina. Jej rozsławieniu dopomógł fakt, że znajdowało się tu także źródło krystalicznej wody. Bardzo wcześnie okoliczna ludność uznała ją za cudowną. Szczególnie miała pomagać w chorobach oczu, a także gardła. Wnet wieść o cudownych właściwościach źródełka w Rudzicy rozeszła się szeroko po sąsiedztwie. Zaczęła przyciągać coraz więcej wiernych. Przybywali nawet z najdalszych zakątków Polski, a także sąsiednich Czech. Widząc to, miejscowi kapłani otoczyli źródełko i drzewo płotkiem. W roku zaś 1876 zainicjowali wybudowanie kapliczki, do której wstawiono wizerunek św. Wendelina. Obraz, który można teraz oglądać, jest wierną kopią obrazu z bazyliki Świętego Wendelina w Sankt Wendel. To centrum kultu tego świętego. Żył on ponoć w VI wieku i był synem jednego z królów na Wyspach Brytyjskich. Zrezygnował jednak z bogactwa i jako żebrak wywędrował na kontynent. Zajmował się pasaniem świń. Wreszcie osiadł w górskiej pustelni, a później został zakonnikiem. W aurze świętości pochowano go w Sankt Wendel w zachodnich Niemczech. Św. Wendelin wspomaga pasterzy i chroni przed epidemią. Ale dba także o podróżników. 25 kwietnia, co roku, przy kapliczce w Rudzicy modlą się okoliczni mieszkańcy o urodzaje. Na św. Huberta przybywają też tutaj myśliwi.
Rudzica jest wioską położoną na Pogórzu Cieszyńskim, pomiędzy Skoczowem a Bielskiem-Białą. Domy rozsiadły się tutaj na niewysokich pagórkach, a krajobraz urozmaicają lasy, doliny potoków i stawy. Jednym z najciekawszych miejsc w Rudzicy jest Dolina Świętego Wendelina, z kaplicą poświęconą temu nieco egzotycznemu świętemu, oraz źródełkiem, z którego wypływa woda o cudownych, ponoć, właściwościach. Aby trafić do doliny, należy jadąc z Rudzicy do Strumienia skorzystać z informacji na drogowskazie i skręcić w prawo, a następnie zatrzymać się na niewielkim parkingu. Dalej czeka nas miły, śródleśny spacer do kaplicy i źródełka. Według przekazywanej w Rudzicy z dziada pradziada historii, za czasów cesarskiej Austrii wzięto jednego z tutejszych chłopaków do wojska. Stacjonował w górach, w Tyrolu. Od tamtejszych mieszkańców otrzymał obraz św. Wendelina. Żołnierz był pobożny, więc przywiózł go w rodzinne strony. Tutaj, w zalesionej ciemnej dolince zwanej Piekłem, powiesił obraz na wierzbie. Po pewnym czasie dolina z „Piekła” przemieniła się w Dolinę Świętego Wendelina. Jej rozsławieniu dopomógł fakt, że znajdowało się tu także źródło krystalicznej wody. Bardzo wcześnie okoliczna ludność uznała ją za cudowną. Szczególnie miała pomagać w chorobach oczu, a także gardła. Wnet wieść o cudownych właściwościach źródełka w Rudzicy rozeszła się szeroko po sąsiedztwie. Zaczęła przyciągać coraz więcej wiernych. Przybywali nawet z najdalszych zakątków Polski, a także sąsiednich Czech. Widząc to, miejscowi kapłani otoczyli źródełko i drzewo płotkiem. W roku zaś 1876 zainicjowali wybudowanie kapliczki, do której wstawiono wizerunek św. Wendelina. Obraz, który można teraz oglądać, jest wierną kopią obrazu z bazyliki Świętego Wendelina w Sankt Wendel. To centrum kultu tego świętego. Żył on ponoć w VI wieku i był synem jednego z królów na Wyspach Brytyjskich. Zrezygnował jednak z bogactwa i jako żebrak wywędrował na kontynent. Zajmował się pasaniem świń. Wreszcie osiadł w górskiej pustelni, a później został zakonnikiem. W aurze świętości pochowano go w Sankt Wendel w zachodnich Niemczech. Św. Wendelin wspomaga pasterzy i chroni przed epidemią. Ale dba także o podróżników. 25 kwietnia, co roku, przy kapliczce w Rudzicy modlą się okoliczni mieszkańcy o urodzaje. Na św. Huberta przybywają też tutaj myśliwi.
Wycieczki: Ustroń, Czantoria
Kolej Linowa „Czantoria” rozpoczyna swoją trasę w Ustroniu, przy ul. 3 Maja, a kończy na Polanie Stokłosica, na stokach góry Czantoria Wielka (995 m n.p.m.) – najpopularniejszego szczytu Beskidu Śląskiego. Kolej uruchomiono w 1967 roku. Jej trasa ma długość 1640 m. W ciągu dziesięcioleci kolejka była modernizowana, co zwiększało jej zdolności przewozowe. Największa i najdroższa modernizacja zakończyła się w 2006 roku. Wymieniono wówczas krzesełka na czteroosobowe, wygodne siedziska kanapowe oraz zainstalowano system zwalniający prędkość przy wsiadaniu i wysiadaniu. Obecnie zdolność przewozowa kolejki wynosi 1800 osób na godzinę. Narciarze i snowboardziści znają Czantorię ze świetnie przygotowanych i zróżnicowanych pod względem trudności tras narciarskich: czerwonej (z homologacją FIS, o długości 1900 m) i niebieskiej (2600 m). Na trasy zjazdowe można dostać się kilkoma wyciągami. Przy górnej stacji Kolei Linowej są dwa: talerzykowy Stokłosica i orczykowy Faturka. Przy dolnej stacji znajdują się trzy wyciągi: talerzykowe Solisko i Nartowisko oraz przedszkole dla dzieci z wyciągiem taśmowym. Ośrodek przygotowuje też kilka kilometrów tras biegowych, na Przełęczy Beskidek i w Suchym Potoku. Kompleksową naukę jazdy można odbyć w dwóch licencjonowanych szkołach narciarsko-snowboardowych, działających na terenie Kolei. Panoramy aż trzech państw: Polski, Słowacji i Czech podziwia się z wieży widokowej na szczycie Czantorii, kilkadziesiąt metrów od górnej stacji. Wielbiciele mocniejszych wrażeń też znajdą coś dla siebie. Na Polanie Stokłosica działa Letni Tor Saneczkowy. Całkowita długość zjazdu, przez serpentyny dziewięciu zakrętów, wynosi 710 m. „Polanka pod Czantorią” również przygotowała wiele atrakcji, m.in. ponad 100-metrowy zjazd w Kuli Zorba, lub w specjalnym pontonie, ściankę wspinaczkową i strzelnicę łuczniczo-paintballową. Miłośnicy przyrody mogą przejść ścieżkę przyrodniczo-leśną „Czantoria” (początek przy górnej stacji) lub odwiedzić sokolarnię pod szczytem.
Wycieczki: Czantoria
Kolej Linowa „Czantoria” rozpoczyna swoją trasę w Ustroniu, przy ul. 3 Maja, a kończy na Polanie Stokłosica, na stokach góry Czantoria Wielka (995 m n.p.m.) – najpopularniejszego szczytu Beskidu Śląskiego. Kolej uruchomiono w 1967 roku. Jej trasa ma długość 1640 m. W ciągu dziesięcioleci kolejka była modernizowana, co zwiększało jej zdolności przewozowe. Największa i najdroższa modernizacja zakończyła się w 2006 roku. Wymieniono wówczas krzesełka na czteroosobowe, wygodne siedziska kanapowe oraz zainstalowano system zwalniający prędkość przy wsiadaniu i wysiadaniu. Obecnie zdolność przewozowa kolejki wynosi 1800 osób na godzinę. Narciarze i snowboardziści znają Czantorię ze świetnie przygotowanych i zróżnicowanych pod względem trudności tras narciarskich: czerwonej (z homologacją FIS, o długości 1900 m) i niebieskiej (2600 m). Na trasy zjazdowe można dostać się kilkoma wyciągami. Przy górnej stacji Kolei Linowej są dwa: talerzykowy Stokłosica i orczykowy Faturka. Przy dolnej stacji znajdują się trzy wyciągi: talerzykowe Solisko i Nartowisko oraz przedszkole dla dzieci z wyciągiem taśmowym. Ośrodek przygotowuje też kilka kilometrów tras biegowych, na Przełęczy Beskidek i w Suchym Potoku. Kompleksową naukę jazdy można odbyć w dwóch licencjonowanych szkołach narciarsko-snowboardowych, działających na terenie Kolei. Panoramy aż trzech państw: Polski, Słowacji i Czech podziwia się z wieży widokowej na szczycie Czantorii, kilkadziesiąt metrów od górnej stacji. Wielbiciele mocniejszych wrażeń też znajdą coś dla siebie. Na Polanie Stokłosica działa Letni Tor Saneczkowy. Całkowita długość zjazdu, przez serpentyny dziewięciu zakrętów, wynosi 710 m. „Polanka pod Czantorią” również przygotowała wiele atrakcji, m.in. ponad 100-metrowy zjazd w Kuli Zorba, lub w specjalnym pontonie, ściankę wspinaczkową i strzelnicę łuczniczo-paintballową. Miłośnicy przyrody mogą przejść ścieżkę przyrodniczo-leśną „Czantoria” (początek przy górnej stacji) lub odwiedzić sokolarnię pod szczytem.
Wycieczki: Złoty Potok
Początki miejscowości Potok sięgają XII wieku i związane są z działalnością osadniczą rycerskiego rodu Szreniawitów. Z biegiem czasu przyjęli oni nazwisko Potocki i dzierżyli te dobra razem z drugim rodem rycerzy, pieczętujących się herbem Jelita. W XV stuleciu linia Potockich z Potoku wymarła. Od tej pory właścicielami majątku byli przedstawiciele mniej lub bardziej utytułowanych rodów szlacheckich. W wieku XIX w posiadanie Złotego Potoku wszedł Wincenty Krasiński, ojciec poety – Zygmunta Krasińskiego. Ostatnimi dziedzicami byli Raczyńscy, którzy miejscowy pałac opuścili podczas II wojny światowej. Pierwszy murowany kościół w Potoku wznieśli rycerze herbu Szreniawa już w wieku XIII. Z rejestrów świętopietrza, zapisanych w latach 20. i 30. XIV wieku, wiemy, że tutejsza parafia musiała być bardzo rozległa. Na przełomie XVI i XVII stulecia świątynię zajęli protestanci; katolikom przywrócił ją Jan Koryciński. W trzech kolejnych wiekach budynek był wielokrotnie rozbudowywany i restaurowany. Kościół pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela stoi w centrum miejscowości, na niewysokim wzniesieniu. Świątynia jest orientowana. Szeroka i długa nawa oraz węższe, trójbocznie zamknięte prezbiterium, przykryte są dachem dwuspadowym. Nad nawą umieszczono barokową sygnaturkę z latarnią. W drugiej połowie XIX wieku, od strony zachodniej wymurowano wieżę. Przy południowej ścianie nawy znajduje się kaplica Matki Bożej, ufundowana przez Potockich, z ładną kopułą, przy północnej zaś - zejście do krypty grobowej Krasińskich. Do prezbiterium przylegają niskie zakrystie. Wnętrze zaskakuje bardzo bogatym, zabytkowym wystrojem. Ciekawym elementem jest gotycki portal, w którym umieszczono drzwi z jaskini Ostrężnickiej z pięknymi okuciami. Manierystyczny ołtarz główny ufundował w pierwszej połowie XVII wieku hetman wielki koronny, Stanisław Koniecpolski. Wypełniają go obrazy i rzeźby barokowe lub późnobarokowe. W tym samym stylu utrzymane są ołtarze boczne (Serca Jezusowego i św. Anny Samotrzeć). Pięknie odrestaurowana została XVII-wieczna kaplica Matki Bożej, z manierystycznym ołtarzem oraz barokowymi obrazami, figurami i polichromią. Z tego samego okresu pochodzą organy i dwa epitafia. Spośród XIX-wiecznego wyposażenia warto zwrócić uwagę na antependium ołtarza głównego, ozdobione tkaniną z malowidłem przedstawiającym aniołów adorujących lilię (dzieło malarzy niemieckich, którzy pracowali w Rzymie, tzw. nazareńczyków) - dar Elżbiety i Zygmunta Krasińskich. W latach 50. XIX wieku Zygmunt Krasiński ufundował rodową kaplicę grobową, która zyskała formę nawiązującą do gotyku. Na zewnętrznej ścianie prezbiterium wisi krucyfiks z końca XVIII wieku.
Krawców Wierch (1071 m n.p.m.) wznosi się w środkowej części Beskidu Żywieckiego, nad góralskimi wioskami Ujsoły, Glinka i Złatna; stanowi fragment grzbietu granicznego, którym przebiega z północy na południe nie tylko polsko-słowacka granica państwowa, ale także Wielki Europejski Dział Wodny, oddzielający zlewiska Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego. W grzbiecie głównym najbliższymi sąsiadami Krawcowego Wierchu są zalesione szczyty Grubej Buczyny (1132 m n.p.m.) i Jaworzyny (1045 m). W kierunku zaś zachodnim ciągną się dwa krótkie grzbiety: Straceńca oraz Glinki i Kubieszówki. Ze stoków Krawcowego Wierchu wypływają źródłowe potoki Menzdrovki na Słowacji i Straceńca w Polsce. Szczyt leży na terenie Żywieckiego Parku Krajobrazowego. Wierzchołek Krawcowego Wierchu zasługuje na uwagę z powodu dużej i niezwykle malowniczej hali o nazwie Krawcula lub Krawculi (od nazwiska jednego z właścicieli). Hala opada spod szczytu w kierunku zachodnim i oferuje naprawdę szerokie panoramy na Beskidy - Żywiecki i Śląski, a nawet na słowacką Małą Fatrę. Dodatkową atrakcją jest, funkcjonujące na hali od połowy lat 70. ubiegłego stulecia, schronisko turystyczne Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego „Bacówka na Krawcowym Wierchu”. Ten niewielki ale stylowy obiekt oferuje 35 miejsc noclegowych, jadalnię z kominkiem i ciepłe posiłki. Od lat organizuje się tu także interesujące imprezy turystyczne. Na Krawców Wierch najłatwiej dotrzeć korzystając ze znakowanych szlaków turystycznych. Najszybciej (około 1 godz.) zdobędziemy szczyt, wyruszając z przełęczy Glinka, za znakami niebieskimi; 2 godziny zajmuje wędrówka szlakami: niebieskim ze Złatnej i żółtym z Glinki; najdłużej - 2,5 godz. - przyjdzie nam spacerować szlakiem żółtym z Trzech Kopców.