Wyszukiwarka
Liczba elementów: 65
Bobrek jest wschodnią dzielnicą Bytomia, która w granice miasta została włączona dopiero w połowie ubiegłego wieku. Osada już w XIX stuleciu stała się prężnym ośrodkiem przemysłowym. Przez wiele dziesięcioleci olbrzymi wpływ na życie mieszkańców Bobrku wywierała huta „Julia” (później znana pod nazwą „Zygmunt”) oraz kopalnia „Graefin Johanna” (później „Bobrek”). Na początku XX wieku obydwa przedsiębiorstwa zbudowały dla swoich pracowników osiedla robotnicze, znane pod nazwą Nowej Kolonii Robotniczej. Pierwsze budynki Nowej Kolonii Robotniczej zaczęły powstawać w 1907 roku. Inwestorem była huta „Julia”. Do dziś zachowało się ponad 50 obiektów, stojących „pod sznurek” przy ulicach Czajkowskiego, Olszewskiego, Jachymczyka, Stelmacha i Żwirowej. Domy wznoszono z cegły, z dekoracją imitującą mur pruski; mają po trzy kondygnacje, a kryte są dachami naczółkowymi. Architektura ich nawiązuje do stylów historycznych i secesji. W tym samym stylu wystawiła (na przełomie pierwszego i drugiego dziesięciolecia ubiegłego wieku) domy dla swoich robotników kopalnia „Graefin Johanna”. Familoki uzupełniły zabudowę ul. Czajkowskiego, Stalmacha i Konstytucji oraz stanęły na terenach położonych na południe od najstarszej części osiedla, czyli przy dzisiejszych ulicach: Wytrwałych, Zabrzańskiej, Baczyńskiego i placu Na Bobrku. Powstałe wówczas budynki są bardziej urozmaicone od poprzedników, mają po dwie lub trzy kondygnacje, niektóre kryte są dachami mansardowymi. Wreszcie, w 1922 roku, huta „Julia” wybudowała ostatnią część kolonii – przeważnie trójkondygnacyjne domy w stylu funkcjonalizmu odnajdziemy na ulicach Olszewskiego, Jachymczyka, Stalmacha i Żwirowej. Kolonie wpisane zostały do rejestru zabytków, ale z powodu nieprzemyślanej polityki mieszkaniowej władz Bytomia w latach 80. XX w. ulegają one sukcesywnej dewastacji.
Wycieczki: Czantoria zimą
Wielka Czantoria opada ku dolinom Wisły i Olzy stromymi zboczami, które porastają lasy - przeważnie bukowe i świerkowo-jodłowe. Najbardziej cenne pod względem przyrodniczym fragmenty lasów, o naturalnym charakterze, chronione są w rezerwatach przyrody znajdujących się po obu stronach granicy państwowej. Kolejką krzesełkową można wyjechać z Ustronia Polany na znajdująca się na Czantorii polanę Stokłosica, skąd na szczyt pozostaje dwadzieścia pięć minut spaceru. Będąc na szczycie Czantorii możemy skorzystać ze znajdującej się po czeskiej stronie wieży widokowej. Rozległa panorama, oprócz terenów Beskidu Śląskiego, obejmuje także znajdujący się po stronie Republiki Czeskiej Beskid Śląsko-Morawski. Widać stąd ponadto miasta południowej części Górnego Śląska, a w przypadku lepszej pogody także odleglejsze pasma górskie Polski, Czech i Słowacji. Poniżej szczytu, nieco na zachód, po czeskiej stronie granicy, znajduje się schronisko. Obiekt ten postawiony został w latach 1903-1904, jeszcze przez niemiecką organizacje turystyczną Beskidenverein, w ramach niemiecko-polskiej rywalizacji kulturalnej i turystycznej w tej części Beskidów. Po wytyczeniu granicy polsko-czechosłowackiej w 1920 roku schronisko znalazło się po drugiej stronie. W Polsce znajdowało się przez krótki czas przed II wojną, po zaanektowaniu Zaolzia w 1938 roku. Po wojnie znalazło się z powrotem w Czechosłowacji. W latach PRL, z uwagi na restrykcje graniczne, schronisko było niedostępne, często też szlaków w tym rejonie pilnowały dość liczne patrole wojskowe. W latach 90. XX w. otwarto tutaj turystyczne przejście graniczne, zaś od czasu przytąpienia Polski i Czech do porozumienia z Schengen (w 2007 roku) granicę można przekraczać bez przeszkód (pamiętając o obowiązku posiadania dokumentu tożsamości). Tak w schronisku, jak i na wieży widokowej można płacić i w koronach czeskich i złotówkach. Najkrótsze szlaki turystyczne na Czantorię prowadzą z Ustronia oraz leżącego po drugiej stronie granicy Nýdka. Ze szczytu można wędrować w stronę góry Tuł i Goleszowa, albo też wybrać się na dłuższą wycieczkę Głównym Szlakiem Beskidzkim, w stronę Stożka i Baraniej Góry.
Wycieczki: Czantoria zimą
Wielka Czantoria opada ku dolinom Wisły i Olzy stromymi zboczami, które porastają lasy - przeważnie bukowe i świerkowo-jodłowe. Najbardziej cenne pod względem przyrodniczym fragmenty lasów, o naturalnym charakterze, chronione są w rezerwatach przyrody znajdujących się po obu stronach granicy państwowej. Kolejką krzesełkową można wyjechać z Ustronia Polany na znajdująca się na Czantorii polanę Stokłosica, skąd na szczyt pozostaje dwadzieścia pięć minut spaceru. Będąc na szczycie Czantorii możemy skorzystać ze znajdującej się po czeskiej stronie wieży widokowej. Rozległa panorama, oprócz terenów Beskidu Śląskiego, obejmuje także znajdujący się po stronie Republiki Czeskiej Beskid Śląsko-Morawski. Widać stąd ponadto miasta południowej części Górnego Śląska, a w przypadku lepszej pogody także odleglejsze pasma górskie Polski, Czech i Słowacji. Poniżej szczytu, nieco na zachód, po czeskiej stronie granicy, znajduje się schronisko. Obiekt ten postawiony został w latach 1903-1904, jeszcze przez niemiecką organizacje turystyczną Beskidenverein, w ramach niemiecko-polskiej rywalizacji kulturalnej i turystycznej w tej części Beskidów. Po wytyczeniu granicy polsko-czechosłowackiej w 1920 roku schronisko znalazło się po drugiej stronie. W Polsce znajdowało się przez krótki czas przed II wojną, po zaanektowaniu Zaolzia w 1938 roku. Po wojnie znalazło się z powrotem w Czechosłowacji. W latach PRL, z uwagi na restrykcje graniczne, schronisko było niedostępne, często też szlaków w tym rejonie pilnowały dość liczne patrole wojskowe. W latach 90. XX w. otwarto tutaj turystyczne przejście graniczne, zaś od czasu przytąpienia Polski i Czech do porozumienia z Schengen (w 2007 roku) granicę można przekraczać bez przeszkód (pamiętając o obowiązku posiadania dokumentu tożsamości). Tak w schronisku, jak i na wieży widokowej można płacić i w koronach czeskich i złotówkach. Najkrótsze szlaki turystyczne na Czantorię prowadzą z Ustronia oraz leżącego po drugiej stronie granicy Nýdka. Ze szczytu można wędrować w stronę góry Tuł i Goleszowa, albo też wybrać się na dłuższą wycieczkę Głównym Szlakiem Beskidzkim, w stronę Stożka i Baraniej Góry.
Wycieczki: Czantoria zimą
Wielka Czantoria opada ku dolinom Wisły i Olzy stromymi zboczami, które porastają lasy - przeważnie bukowe i świerkowo-jodłowe. Najbardziej cenne pod względem przyrodniczym fragmenty lasów, o naturalnym charakterze, chronione są w rezerwatach przyrody znajdujących się po obu stronach granicy państwowej. Kolejką krzesełkową można wyjechać z Ustronia Polany na znajdująca się na Czantorii polanę Stokłosica, skąd na szczyt pozostaje dwadzieścia pięć minut spaceru. Będąc na szczycie Czantorii możemy skorzystać ze znajdującej się po czeskiej stronie wieży widokowej. Rozległa panorama, oprócz terenów Beskidu Śląskiego, obejmuje także znajdujący się po stronie Republiki Czeskiej Beskid Śląsko-Morawski. Widać stąd ponadto miasta południowej części Górnego Śląska, a w przypadku lepszej pogody także odleglejsze pasma górskie Polski, Czech i Słowacji. Poniżej szczytu, nieco na zachód, po czeskiej stronie granicy, znajduje się schronisko. Obiekt ten postawiony został w latach 1903-1904, jeszcze przez niemiecką organizacje turystyczną Beskidenverein, w ramach niemiecko-polskiej rywalizacji kulturalnej i turystycznej w tej części Beskidów. Po wytyczeniu granicy polsko-czechosłowackiej w 1920 roku schronisko znalazło się po drugiej stronie. W Polsce znajdowało się przez krótki czas przed II wojną, po zaanektowaniu Zaolzia w 1938 roku. Po wojnie znalazło się z powrotem w Czechosłowacji. W latach PRL, z uwagi na restrykcje graniczne, schronisko było niedostępne, często też szlaków w tym rejonie pilnowały dość liczne patrole wojskowe. W latach 90. XX w. otwarto tutaj turystyczne przejście graniczne, zaś od czasu przytąpienia Polski i Czech do porozumienia z Schengen (w 2007 roku) granicę można przekraczać bez przeszkód (pamiętając o obowiązku posiadania dokumentu tożsamości). Tak w schronisku, jak i na wieży widokowej można płacić i w koronach czeskich i złotówkach. Najkrótsze szlaki turystyczne na Czantorię prowadzą z Ustronia oraz leżącego po drugiej stronie granicy Nýdka. Ze szczytu można wędrować w stronę góry Tuł i Goleszowa, albo też wybrać się na dłuższą wycieczkę Głównym Szlakiem Beskidzkim, w stronę Stożka i Baraniej Góry.
Wycieczki: Czantoria zimą
Wielka Czantoria opada ku dolinom Wisły i Olzy stromymi zboczami, które porastają lasy - przeważnie bukowe i świerkowo-jodłowe. Najbardziej cenne pod względem przyrodniczym fragmenty lasów, o naturalnym charakterze, chronione są w rezerwatach przyrody znajdujących się po obu stronach granicy państwowej. Kolejką krzesełkową można wyjechać z Ustronia Polany na znajdująca się na Czantorii polanę Stokłosica, skąd na szczyt pozostaje dwadzieścia pięć minut spaceru. Będąc na szczycie Czantorii możemy skorzystać ze znajdującej się po czeskiej stronie wieży widokowej. Rozległa panorama, oprócz terenów Beskidu Śląskiego, obejmuje także znajdujący się po stronie Republiki Czeskiej Beskid Śląsko-Morawski. Widać stąd ponadto miasta południowej części Górnego Śląska, a w przypadku lepszej pogody także odleglejsze pasma górskie Polski, Czech i Słowacji. Poniżej szczytu, nieco na zachód, po czeskiej stronie granicy, znajduje się schronisko. Obiekt ten postawiony został w latach 1903-1904, jeszcze przez niemiecką organizacje turystyczną Beskidenverein, w ramach niemiecko-polskiej rywalizacji kulturalnej i turystycznej w tej części Beskidów. Po wytyczeniu granicy polsko-czechosłowackiej w 1920 roku schronisko znalazło się po drugiej stronie. W Polsce znajdowało się przez krótki czas przed II wojną, po zaanektowaniu Zaolzia w 1938 roku. Po wojnie znalazło się z powrotem w Czechosłowacji. W latach PRL, z uwagi na restrykcje graniczne, schronisko było niedostępne, często też szlaków w tym rejonie pilnowały dość liczne patrole wojskowe. W latach 90. XX w. otwarto tutaj turystyczne przejście graniczne, zaś od czasu przytąpienia Polski i Czech do porozumienia z Schengen (w 2007 roku) granicę można przekraczać bez przeszkód (pamiętając o obowiązku posiadania dokumentu tożsamości). Tak w schronisku, jak i na wieży widokowej można płacić i w koronach czeskich i złotówkach. Najkrótsze szlaki turystyczne na Czantorię prowadzą z Ustronia oraz leżącego po drugiej stronie granicy Nýdka. Ze szczytu można wędrować w stronę góry Tuł i Goleszowa, albo też wybrać się na dłuższą wycieczkę Głównym Szlakiem Beskidzkim, w stronę Stożka i Baraniej Góry.
Giszowiec jest jedną z dzielnic Katowic, położoną około 6 km na południowy-wschód od centrum miasta. W granice Katowic został włączony dopiero w roku 1960. Do dnia dzisiejszego osiedle otoczone jest ładnymi lasami. Na początku XX wieku tereny Giszowca (wówczas Gieschewald) wchodziły w skład gminy Janów i należały do wielkiego koncernu przemysłowego „Spadkobiercy Jerzego Giesche”. W tym czasie spółka rozpoczynała właśnie eksploatację kolejnych pokładów węgla, jej władze postanowiły więc zbudować tutaj duże osiedle robotnicze, głównie dla górników i kadry urzędniczej kopalni „Giesche” (później działającej pod nazwą „Wieczorek”). Przygotowanie projektu osiedla zlecono wybitnym architektom z Berlina Emilowi i Georgowi Zillmannom. Ci zrealizowali w Giszowcu ideały „miasta – ogrodu”, w którym pochodzący na ogół ze wsi górnicy czuliby się jak u siebie w domu. Pierwszy etap budowy osiedla zamknął się w latach 1906-1910. Stanęły wówczas najczęściej dwurodzinne parterowe domy mieszkalne, różniące się między sobą m.in. rodzajem przykrycia dachowego. Przy domach były ogródki i ubikacje, a na ulicach – hydranty. Mieszkańcom służyły np. gospoda, fabryka lodu, piekarnie, sklepy, kantyna, jadłodajnia, łaźnia, pralnia czy magiel. W następnych latach osiedle rozbudowano o kolejne budynki. Kursowała tu nawet kolejka wąskotorowa zwana Bałkan Ekspresem. Dziś centrum Giszowca stanowi rozległy Plac Pod Lipami. Warto zobaczyć, stojącą przy nim, karczmę śląską (obecnie Dom Kultury Szopienice – Giszowiec). Obok karczmy znajdziemy „Gawlikówkę. Izbę śląską” z galerią obrazów Edwarda Gawlika. Ciekawe są także budynki nadleśnictwa, szkół i sklepów oraz same domki robotnicze. Na zachód od centrum osiedla zachowała się neobarokowa willa dyrektorska. Wyjątkowa architektura Giszowca „zagrała” w wielu filmach fabularnych, w tym w „Paciorkach jednego różańca” Kazimierza Kuca. Osiedle Giszowiec znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego.
Giszowiec jest jedną z dzielnic Katowic, położoną około 6 km na południowy-wschód od centrum miasta. W granice Katowic został włączony dopiero w roku 1960. Do dnia dzisiejszego osiedle otoczone jest ładnymi lasami. Na początku XX wieku tereny Giszowca (wówczas Gieschewald) wchodziły w skład gminy Janów i należały do wielkiego koncernu przemysłowego „Spadkobiercy Jerzego Giesche”. W tym czasie spółka rozpoczynała właśnie eksploatację kolejnych pokładów węgla, jej władze postanowiły więc zbudować tutaj duże osiedle robotnicze, głównie dla górników i kadry urzędniczej kopalni „Giesche” (później działającej pod nazwą „Wieczorek”). Przygotowanie projektu osiedla zlecono wybitnym architektom z Berlina Emilowi i Georgowi Zillmannom. Ci zrealizowali w Giszowcu ideały „miasta – ogrodu”, w którym pochodzący na ogół ze wsi górnicy czuliby się jak u siebie w domu. Pierwszy etap budowy osiedla zamknął się w latach 1906-1910. Stanęły wówczas najczęściej dwurodzinne parterowe domy mieszkalne, różniące się między sobą m.in. rodzajem przykrycia dachowego. Przy domach były ogródki i ubikacje, a na ulicach – hydranty. Mieszkańcom służyły np. gospoda, fabryka lodu, piekarnie, sklepy, kantyna, jadłodajnia, łaźnia, pralnia czy magiel. W następnych latach osiedle rozbudowano o kolejne budynki. Kursowała tu nawet kolejka wąskotorowa zwana Bałkan Ekspresem. Dziś centrum Giszowca stanowi rozległy Plac Pod Lipami. Warto zobaczyć, stojącą przy nim, karczmę śląską (obecnie Dom Kultury Szopienice – Giszowiec). Obok karczmy znajdziemy „Gawlikówkę. Izbę śląską” z galerią obrazów Edwarda Gawlika. Ciekawe są także budynki nadleśnictwa, szkół i sklepów oraz same domki robotnicze. Na zachód od centrum osiedla zachowała się neobarokowa willa dyrektorska. Wyjątkowa architektura Giszowca „zagrała” w wielu filmach fabularnych, w tym w „Paciorkach jednego różańca” Kazimierza Kuca. Osiedle Giszowiec znajduje się na Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego.
Początki raciborskiego grodu owiane są aurą pewnej tajemniczości, gdyż niejasność źródeł pisanych pozwala na wiele domysłów. Pierwszej wzmianki niektórzy dopatrują się już w przekazie z 845 r. określanym jako Geograf Bawarski, wspominającym o plemieniu Gołężyców, zamieszkującym dorzecze górnej Odry. Pośród pięciu grodów, należących do plemienia, jednym miałby być właśnie Racibórz. Badania archeologiczne wskazują na powstanie grodu w wieku X. Raciborski gród wzmiankowany jest przez Galla Anonima, który wspomina, iż w 1108 r. wojska Bolesława Krzywoustego odbiły budowlę z rąk Morawian. O tym, że gród był dobrze ufortyfikowany, świadczy odparcie w 1241 r. ataku Tatarów. Początkowo była to budowla drewniano-ziemna, później wzniesiono kolejne części z kamienia, zaś pierwsze partie ceglane powstały prawdopodobnie w w. XIII. W zamku rezydowali kolejni książęta piastowscy. Około 1290 roku wybudowano gotycką kaplicę św. Tomasza Becketa z Canterbury, angielskiego męczennika. Kaplica ta nazywana jest perłą górnośląskiego gotyku, a okoliczności jej powstania (związane z konfliktem biskupa wrocławskiego Tomasza z księciem Henrykiem IV Probusem) opisuje Jan Długosz. W pierwszej połowie XIV w. zamek trafił w ręce Przemyślidów opawskich, za których Racibórz stracił na znaczeniu, a granice księstwa zmniejszyły się. Od w. XVI budowla stała się własnością króla Czech, później przeszła w ręce rodów szlacheckich. Przez pewien czas należała do margrabiego Jerzego Hohenzollerna, który odnowił zniszczone zabudowania; szerzył także luteranizm na tych terenach. W 1587 roku w zamku zatrzymał się arcyksiążę Maksymilian Habsburg - jeden z pretendentów do tronu polskiego. Zamek dalej zmieniał właścicieli, a byli nimi m.in. Bethlen Gabor, książę siedmiogrodzki oraz austriacki cesarz Ferdynand. W 1637 r. na zamku wybuchł pożar. Podczas odbudowy wieża bramna otrzymała wygląd barokowy. Zmieniono też gruntownie kształt skrzydła północno-wschodniego, które wzbogacono o arkadowy krużganek i loggię na piętrze. Rozbudowano poza tym skrzydło południowo-wschodnie. W 1645 roku zamek i księstwo raciborskie zostało zastawione Wazom, a król Jan Kazimierz mianował tu starostą hrabiego Franciszka Euzebiusza von Oppersdorsffa. Później księstwo znalazło się z powrotem w rękach Austrii i kolejnych rodów. 24 sierpnia 1683 roku, w zamku należącym wówczas do Franciszka Euzebiusza Oppersdorffa, zatrzymał się Jan III Sobieski w drodze na Wiedeń. W wieku XVIII budowla była zapewne w nienajlepszym stanie, skoro król pruski Fryderyk II, odwiedzając Racibórz w 1742 roku, nie wybrał go na miejsce pobytu. W czasie wojen napoleońskich mieścił się tu szpital dla żołnierzy francuskich. 19 stycznia 1858 zamek ucierpiał znacznie podczas pożaru, po czym został gruntownie przebudowany. Od lat 30. XIX wieku do 1945 r. zamek należał do książęcego rodu Hohenlohe-Waldenburg-Schillingsfürst z Rud. W latach 50-tych budowla, jak wiele innych obiektów zabytkowych w PRL, zaczęła znów niszczeć. Od lat 90-tych zeszłego stulecia zamek jest stopniowo odnawiany.
Wyniosła kopa Pilska wznosi się wysoko nad pobliskimi dolinami, przewyższając je o 1000 metrów. Nazwa szczytu - według jednej z wersji - pochodzić ma od pijaństw urządzanych tu w minionych wiekach przez zbójników. W górnych partiach masywu, po obydwu stronach granicy utworzono rezerwaty przyrody. Chronią one m.in. górskie lasy świerkowe, stanowiące piętro górnego regla, ponad którymi rozciąga się piętro kosodrzewiny. Występuje tu szereg rzadkich oraz interesujących gatunków roślin. Wśród fauny warto wymienić duże drapieżne ssaki: wilka, rysia oraz pojawiającego się tu niedźwiedzia. Bogaty jest też świat ptaków. Znajdujący się po stronie słowackiej główny wierzchołek w czasach komunistycznych był z polskiej strony niedostępny, a próby wyjścia nań kończyły się często przesłuchaniami w strażnicy „zaprzyjaźnionego kraju demokracji ludowej”, a następnie całą procedurą deportacyjną. Także kilka lat po upadku komunizmu wycieczki przez „zieloną granicę” na szczyt były nielegalne. W drugiej połowie lat 90-tych powstało tutaj turystyczne przejście graniczne, zaś po wejściu obydwu krajów do strefy Schengen przez granicę można wędrować bez przeszkód, korzystając ze szlaków polskich i słowackich. Wspaniała panorama z Pilska obejmuje znaczny obszar Beskidów, a także Tatry oraz kilka wysokich pasm górskich leżących na obszarze Słowacji - m.in. Magurę Orawską, Góry Choczańskie oraz Małą Fatrę. Na głównym szczycie wierni z parafii w słowackiej miejscowości Mutne postawili krzyż, będący miejscem corocznych mszy, w których uczestniczą Polacy i Słowacy. Rejon Pilska dostępny jest kilkoma szlakami turystycznymi. Z polskiej strony wychodzi się na szczyt zazwyczaj z leżącej niedaleko Hali Miziowej z dwoma schroniskami, gdzie dotrzeć można z Korbielowa (2,5 g., szlak żółty) lub przełęczy Glinne (2 g., znaki czerwone Głównego Szlaku Beskidzkiego). Na polski wierzchołek Pilska czyli Górę Trzech Kopców prowadzą z Hali Miziowej dwa szlaki: czarny oraz żółty. Wejście nimi zajmuje ok. 45 min. Bardziej interesujący jest wariant znakowany żółto, prowadzący przez piękne tereny rezerwatu przyrody. Trasa prowadzi także obok krzyża upamiętniającego śmierć kaprala Mariana Basika. Ten młody żołnierz feralnego dnia 1 września 1939 r. patrolując rejon Pilska w wyniku pomyłki zastrzelony został przez swoich. Od Góry Trzech Kopców, po przekroczeniu granicy, na szczyt główny Pilska dochodzimy w kilka minut zielonym szlakiem. Inne trasy wejścia na szczyt wiodą poprowadzonym wzdłuż granicy szlakiem niebieskim. Można nim wejść na górę np. od strony przełęczy Glinne (2,5 g.), docierając na Górę Trzech Kopców, a stąd na szczyt. Wybierając się w masyw Pilska należy pamiętać, iż w czasie załamań pogody - mgły, burzy, czy podczas niskiej temperatury rejon ten należy do niebezpiecznych, szczególnie dla osób nieposiadających doświadczenia w górskich wędrówkach
Wyniosła kopa Pilska wznosi się wysoko nad pobliskimi dolinami, przewyższając je o 1000 metrów. Nazwa szczytu - według jednej z wersji - pochodzić ma od pijaństw urządzanych tu w minionych wiekach przez zbójników. W górnych partiach masywu, po obydwu stronach granicy utworzono rezerwaty przyrody. Chronią one m.in. górskie lasy świerkowe, stanowiące piętro górnego regla, ponad którymi rozciąga się piętro kosodrzewiny. Występuje tu szereg rzadkich oraz interesujących gatunków roślin. Wśród fauny warto wymienić duże drapieżne ssaki: wilka, rysia oraz pojawiającego się tu niedźwiedzia. Bogaty jest też świat ptaków. Znajdujący się po stronie słowackiej główny wierzchołek w czasach komunistycznych był z polskiej strony niedostępny, a próby wyjścia nań kończyły się często przesłuchaniami w strażnicy „zaprzyjaźnionego kraju demokracji ludowej”, a następnie całą procedurą deportacyjną. Także kilka lat po upadku komunizmu wycieczki przez „zieloną granicę” na szczyt były nielegalne. W drugiej połowie lat 90-tych powstało tutaj turystyczne przejście graniczne, zaś po wejściu obydwu krajów do strefy Schengen przez granicę można wędrować bez przeszkód, korzystając ze szlaków polskich i słowackich. Wspaniała panorama z Pilska obejmuje znaczny obszar Beskidów, a także Tatry oraz kilka wysokich pasm górskich leżących na obszarze Słowacji - m.in. Magurę Orawską, Góry Choczańskie oraz Małą Fatrę. Na głównym szczycie wierni z parafii w słowackiej miejscowości Mutne postawili krzyż, będący miejscem corocznych mszy, w których uczestniczą Polacy i Słowacy. Rejon Pilska dostępny jest kilkoma szlakami turystycznymi. Z polskiej strony wychodzi się na szczyt zazwyczaj z leżącej niedaleko Hali Miziowej z dwoma schroniskami, gdzie dotrzeć można z Korbielowa (2,5 g., szlak żółty) lub przełęczy Glinne (2 g., znaki czerwone Głównego Szlaku Beskidzkiego). Na polski wierzchołek Pilska czyli Górę Trzech Kopców prowadzą z Hali Miziowej dwa szlaki: czarny oraz żółty. Wejście nimi zajmuje ok. 45 min. Bardziej interesujący jest wariant znakowany żółto, prowadzący przez piękne tereny rezerwatu przyrody. Trasa prowadzi także obok krzyża upamiętniającego śmierć kaprala Mariana Basika. Ten młody żołnierz feralnego dnia 1 września 1939 r. patrolując rejon Pilska w wyniku pomyłki zastrzelony został przez swoich. Od Góry Trzech Kopców, po przekroczeniu granicy, na szczyt główny Pilska dochodzimy w kilka minut zielonym szlakiem. Inne trasy wejścia na szczyt wiodą poprowadzonym wzdłuż granicy szlakiem niebieskim. Można nim wejść na górę np. od strony przełęczy Glinne (2,5 g.), docierając na Górę Trzech Kopców, a stąd na szczyt. Wybierając się w masyw Pilska należy pamiętać, iż w czasie załamań pogody - mgły, burzy, czy podczas niskiej temperatury rejon ten należy do niebezpiecznych, szczególnie dla osób nieposiadających doświadczenia w górskich wędrówkach
Wyniosła kopa Pilska wznosi się wysoko nad pobliskimi dolinami, przewyższając je o 1000 metrów. Nazwa szczytu - według jednej z wersji - pochodzić ma od pijaństw urządzanych tu w minionych wiekach przez zbójników. W górnych partiach masywu, po obydwu stronach granicy utworzono rezerwaty przyrody. Chronią one m.in. górskie lasy świerkowe, stanowiące piętro górnego regla, ponad którymi rozciąga się piętro kosodrzewiny. Występuje tu szereg rzadkich oraz interesujących gatunków roślin. Wśród fauny warto wymienić duże drapieżne ssaki: wilka, rysia oraz pojawiającego się tu niedźwiedzia. Bogaty jest też świat ptaków. Znajdujący się po stronie słowackiej główny wierzchołek w czasach komunistycznych był z polskiej strony niedostępny, a próby wyjścia nań kończyły się często przesłuchaniami w strażnicy „zaprzyjaźnionego kraju demokracji ludowej”, a następnie całą procedurą deportacyjną. Także kilka lat po upadku komunizmu wycieczki przez „zieloną granicę” na szczyt były nielegalne. W drugiej połowie lat 90-tych powstało tutaj turystyczne przejście graniczne, zaś po wejściu obydwu krajów do strefy Schengen przez granicę można wędrować bez przeszkód, korzystając ze szlaków polskich i słowackich. Wspaniała panorama z Pilska obejmuje znaczny obszar Beskidów, a także Tatry oraz kilka wysokich pasm górskich leżących na obszarze Słowacji - m.in. Magurę Orawską, Góry Choczańskie oraz Małą Fatrę. Na głównym szczycie wierni z parafii w słowackiej miejscowości Mutne postawili krzyż, będący miejscem corocznych mszy, w których uczestniczą Polacy i Słowacy. Rejon Pilska dostępny jest kilkoma szlakami turystycznymi. Z polskiej strony wychodzi się na szczyt zazwyczaj z leżącej niedaleko Hali Miziowej z dwoma schroniskami, gdzie dotrzeć można z Korbielowa (2,5 g., szlak żółty) lub przełęczy Glinne (2 g., znaki czerwone Głównego Szlaku Beskidzkiego). Na polski wierzchołek Pilska czyli Górę Trzech Kopców prowadzą z Hali Miziowej dwa szlaki: czarny oraz żółty. Wejście nimi zajmuje ok. 45 min. Bardziej interesujący jest wariant znakowany żółto, prowadzący przez piękne tereny rezerwatu przyrody. Trasa prowadzi także obok krzyża upamiętniającego śmierć kaprala Mariana Basika. Ten młody żołnierz feralnego dnia 1 września 1939 r. patrolując rejon Pilska w wyniku pomyłki zastrzelony został przez swoich. Od Góry Trzech Kopców, po przekroczeniu granicy, na szczyt główny Pilska dochodzimy w kilka minut zielonym szlakiem. Inne trasy wejścia na szczyt wiodą poprowadzonym wzdłuż granicy szlakiem niebieskim. Można nim wejść na górę np. od strony przełęczy Glinne (2,5 g.), docierając na Górę Trzech Kopców, a stąd na szczyt. Wybierając się w masyw Pilska należy pamiętać, iż w czasie załamań pogody - mgły, burzy, czy podczas niskiej temperatury rejon ten należy do niebezpiecznych, szczególnie dla osób nieposiadających doświadczenia w górskich wędrówkach
Zbieg trzech granic znajdował się w miejscu połączenia się Czarnej i Białej Przemszy. Taki stan utrzymał się do I wojny światowej. Miejscowości graniczne z tamtego okresu (Brzęczkowice i Słupna od strony zaboru pruskiego, Modrzejów od strony zaboru rosyjskiego i Jęzor od strony zaboru austriackiego), to dziś części miast: Mysłowice, Sosnowiec i Jaworzno. Warto dodać także, że przed 1846 rokiem zbiegały się w tym miejscu (od Kongresu Wiedeńskiego) granice Rosji i Prus oraz Rzeczypospolitej Krakowskiej. Sama nazwa Trójkąt Trzech Cesarzy powstała po zjednoczeniu Niemiec w 1871 roku. Miejsce to było dość popularne - będąc znanym w Europie, przyciągało rzesze turystów. Przyjeżdżało tu nieraz kilka tysięcy osób tygodniowo. Po stronie pruskiej, a więc na terenie obecnych Mysłowic, podziwiano widoki z wieży Bismarcka, a po Przemszy pływano niewielkimi parostatkami. Turyści maszerowali promenadą, kupowali pamiątki, wśród których popularne były pocztówki z wizerunkami trzech cesarzy, odwiedzali restauracje, robili zakupy za pobliską granicą. 2 maja 2004 roku, w dzień po wejściu Polski do Unii Europejskiej, spotkali się tu prezydenci trzech sąsiedzkich miast i została zamontowana tablica z napisem: „W miejscu, w którym niegdyś stykały się granice trzech zaborów, dzisiaj świętujemy wstąpienie Polski do Unii Europejskiej i jesteśmy dumni, że wspólnie budujemy Europę bez granic”. W 2007 roku, przed listopadowym Świętem Niepodległości, odsłonięto „Obelisk pamięci o dawnym podziale Europy i jej zjednoczeniu”. Obecnie władze Mysłowic oraz miejskie muzeum przygotowują program rewitalizacji Trójkąta. Powstać ma tu m.in. platforma widokowa oraz centrum historyczne.